niedziela, 31 maja 2015

02. Niepewność

Głucha cisza rozlega się wokół mnie. Leżę wpatrzona w sufit. Nic nie jest w stanie przeszkodzić mi w tej chwili. Mam milion myśli, w których ledwo co się łapię. Moja ręka już zdrętwiała od wiszenia. Wstanę, wyjrzę przez okno. Rozprostuję kości.
No tak. Jednych okradają, drugich aresztują, innych biją. Wszystko to widać z mojego okna. Dlaczego ten widok mnie już nie wzrusza? Czemu nie współczuje tym twarzom, które patrzą się na mnie i błagają, krzyczą o pomoc ? Przyzwyczaiłam się? Czy stałam się bezduszną egoistką, która myśli tylko o sobie? Nie wiem, nie wiem co ze mną jest. Mam mieszane uczucia. Wszystko jest dla mnie takie ... obojętne. 
W pewnym momencie odłączyłam się od dotychczasowej rozmowy ze sobą i skupiłam wzrok na kartce, która wystawała z kieszeni kurtki Alka. Nie wiem co takiego się stało, że akurat ona przykuła mą uwagę. Jednak ciekawość była silniejsza. Poszłam po nią. Wiem, że nie ładnie jest grzebać w czyichś rzeczach, ale Alek śpi, wszyscy śpią ... nikt się nie zorientuje, że ją tknęłam. 
Właśnie doszłam już do jego kurtki  i nagle ... skrzyp ! Podłoga w tym momencie zaskrzypiała, a to zaskutkowało gwałtownym obróceniem się Alka. Uff nie obudził się. Muszę być ostrożniejsza. 
Udało mi się wyjąć kartkę. Jestem ciekawa co  w niej jest, bo jest nieźle 'opakowana'. 
*kilka minut później
Mam ! W końcu się do niej 'dokopałam'. A więc ... 
''Ja Aleksander Zawadzki przyrzekam być wiernym krajowi swemu i przyrzekam, że uczynię wszystko co mi każe władca, bez żadnego sprzeciwu. Dołożę starań aby Niemcy stały się potęgą militarną, aby przejęły wszelką władzę nad światem. " I na dole jego podpis.
Co to ma być?! Czy Alek nas wszystkich oszukał i ma złe zamiary? Nie, ja nawet nie chcę o tym myśleć. W środku znów rodził się strach i ta niepewność czy on po prostu odgrywa rolę grzecznego i dobrego chłopaka czy jest po naszej stronie. 
Stałam przez kilka minut jak wmurowana. Źrenice  utknęły w jednym punkcie, a ciało ani rusz. Moje serce waliło jak młot, ale nie odczuwałam tego w tamtym momencie. Po prostu stałam ... I tak stojąc, nie zauważyłam jak Alek się obudził. Gdy podszedł do mnie ja odskoczyłam z lekkim strachem. Patrzyłam mu się głęboko w oczy. Jednak były one takie jak zawsze -przyjazne, miłe, a strachu ani zmieszania w nim nie widziałam. 
Złapał mnie za ręce. Nie wiem co powiedzieć. Stoję cicho, bo nie wiem co chce mi zrobić, ale jego gesty nie wskazywały na to aby miał wobec mnie złe plany. 
- Posłuchaj Magda.
 Nie chciałem abyś natknęła się na ten papierek. Możesz teraz myśleć o mnie najgorsze rzeczy, ale ja nie mam złych zamiarów. Zaprzyjaźniłem się z wami i razem z wami chcę walczyć i pomagać. Nie chcę nikogo krzywdzić, tym bardziej ciebie. Jesteś wspaniałą dziewczyną i myślę, że ktoś, kiedyś to doceni, bo jestem pewien, że tak będzie. Los płata nam różne figle, ale damy sobie radę. Razem raźniej. Ten dokument, który przeczytałaś to krótki zbiór kłamstw dzięki którym jeszcze żyję. W czasie gdy owo pomagałem Niemcom tak naprawdę ratowałem życie naszym ludziom. Żołnierze myśleli, że zaprowadzam tych ludzi na ich ostatni spacer, a wcale tak nie było. Pokazywałem, którędy mają uciekać. Uwierz mi. Ten stek bzdur na kartce bardzo mi pomaga, bo gdy gdzieś jestem i ją im pokażę oni uważają mnie za przyjaciela, a nie wroga. I mogę zdziałać wtedy wiele dobrych rzeczy. Jednak nie zapomnę tej chwili gdy musiałem zabić niewinnego człowieka. Sprawdzali mnie czy ich nie oszukuję. Wahałem się, już chciałem się wycofać, lecz dzięki temu, że pokaże im, że jestem jednym z nich - uratuję wiele osób. Uratowałem już tyle ludzi, niektórzy nie wiedzieli co powiedzieć jak mówiłem do nich "uciekaj!". To wspaniałe uczucie, choć ryzykowne. Jednak nie mam nic do stracenia. Muszę walczyć, po to tu jestem. To moja misja i wykonam ją.
Monolog Alka tak mnie pochłonął i wzruszył, że było mi głupio, że tak o nim myślałam. Jest mi wstyd. 
Jednak zrozumiał mnie i nie miał pretensji. Przytulił mnie mocno i powiedział żebym się nie bała. Z uśmiechem na ustach powiedział, że z taką grupą rozbroimy tych hitlerowców. Ulżyło mi, że nie jesteśmy sami z tym wszystkim, że mamy kogoś do pomocy. Wsparcie to fundament podczas wojny. Bez niego ciężko jest teraz coś uzyskać.
Alek poszedł do kuchni coś zjeść. Ja po chwili także powędrowałam za nim, bo zrobiłam się głodna. Zrobiliśmy sobie kanapki, jak zawsze. Na nic droższego nie mogliśmy sobie pozwolić. Pieniędzy mało, a trzeba z czegoś żyć.
Alek szybko uwinął się ze śniadaniem. Potem szybko pomaszerował do pokoju Janka, gdzie spał Kamil i obudził go. Mój brat i jego koledzy przez chwilę coś szeptali, ale niestety nie usłyszałam o czym mówili. Z drugiej strony nieładnie jest podsłuchiwać. Chłopcy wybiegli szybko z pokoju Janka i ruszyli ku drzwiom.  
- Gdzie idziecie? Spytałam Alka.
- Nie bój się, niedługo wrócimy. – odpowiedział.
- Uważajcie na siebie! - odparłam.
Powiedziawszy to Alek wyjął z kieszeni tą nieszczęsną kartkę, która rano narobiła sporego zamieszania i pomachał mi nią. Roześmiałam się. Drzwi trzasnęły i chłopców już nie było.
Dziwiło mnie to, że mój brat z nimi nie poszedł. Czyżby ta trójka coś ukrywała? Nie no daruję sobie te podejrzenia wobec wszystkich. Nic tym nie wskóram.
Chyba pójdę poczytać książkę. Zadowolona ruszyłam w stronę mojego pokoju. Zmęczona po rannych wydarzeniach oddałam się lekturze. I tak oto zleciał zleciał mi cały dzień. Nawet nie wiecie, jak książki wtedy podtrzymywały mnie na duchu. Tylko w nich miałam oparcie i oczywiście w najbliższych.
Gdy szłam spać nie miałam jak zawsze negatywnych myśli, wręcz przeciwnie. Usnęłam z myślą, że jutro będzie lepiej, że stanie się w końcu coś, co ucieszy wszystkich. No i po części się spełniło. Stało się coś czego nikt sobie nie wyobrażał. Coś co zmieniło wszystko, przekreśliło wszelakie nadzieje na lepsze jutro.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz